NIEDZIELA 7.V - Riga/ Jurmala
Pukanie do drzwi. To Vitaliy przyszedł na umówioną godzinę. Chwilę rozmawiamy, oddajemy klucze i żegnamy się. Znał sporo słów po polsku. Za dziecka słuchał na falach długich Polskiego Radia Warszawa
Dzisiaj w Rydze organizowany jest maraton. Vitya mówi, że w mieście niezłe zamieszanie komunikacyjne. Na ulicy spotykamy biegaczy po odprawie startowej. Paradują z przyklejonymi do koszulek numerami startowymi.
Na dworcu kupujemy bilety do maleńkiej stacyjki Majori 2 x 1,5 € w jedną stronę. Podstawiają elektryczny skład podobny do naszych dawnych żółto-niebieskich EZT. Szeroki tor robi swoje... wagony są tak szerokie, że mieszczą po 3 pary siedzeń po każdej stronie. Pociąg jest pełny. Nic dziwnego, bo jedziemy w kierunku bardzo popularnego nadmorskiego kurortu Jurmala, a pogoda dzisiaj idealna. Bezchmurne niebo i całkiem ciepło 10°C.
Spacerujemy wśród pięknych, starych, drewnianych willi. Na plaży relaks, ludzie przechadzają się, biegają lub jeżdżą na rowerach. Piasek na plaży jaśniutki i bardzo drobny, zaś woda w Zatoce Ryskiej o brunatnym zabarwieniu. To efekt wypłukiwania torfowej gleby przez rzeki wpadające do niej.
Nad morzem robimy fotkę z Aspazją - łotewską emancypantką i pisarką, której posąg stoi na wydmie nieopodal uroczego domu o błękitnych ścianach, w którym niegdyś mieszkała. Nawiedzamy jeszcze sympatycznego żółwia - mosiężną maskotkę kurortu.
Spacerując przez to piękne letnisko zataczamy koło i wracamy na pociąg.
Na przystanku w Dubulti wystawa poświęcona alternatywnej walce o wolność Białorusi.
Stacja malowniczo położona na wąskim przesmyku pomiędzy rzeką Lelupą, a Bałtykiem.
W Rydze przesiadka na autobus linii 22, która prowadzi do lotniska. Spotykamy ludzi z medalami na szyi. ️ Niektórzy jadą z nami autobusem. Zmęczeni, ale radośni i szczęśliwi, dumni z ukończenia tego morderczego dystansu.
My też kończymy nasz maraton równie zmordowani i szczęśliwi jak napotkani zdobywcy medali
Helsinki-Lahti-Tallinn-Ryga-Jurmala-Modlin-Tychy... ❤️
❤️