Dawna nazwa Reval, miasto związku Hanzy, aktualnie 7 miejsce na liście najinteligentniejszych miast Świata, według legendy około 600 lat temu niewielka apteka w stolicy Estonii wyprodukowała lek “na poziom cukru we krwi oraz złamane serce” o charakterystycznym, migdałowym smaku. Dzisiaj jest to znany na całym świecie marcepan

Tallin bo o nim to mowa szczyci się także najstarszą działającą nieprzerwanie od średniowiecza apteką.

Dzień łaskawy - nie pada, jest pogodnie i świeci Słońce, rano rześko ok. 4-6°C.

Ruszamy w miasto. Wczoraj kupiony bilet do Muzeum Morskiego obejmuje także oddział, którego siedziba mieści się w jednej z ocalałych 25 baszt należąacych do obwarowań miejskich... w Grubej Małgorzacie. Idąc w jej kierunku spacerujemy wzdłuż murów miejskich mijając inne baszty... kwadratowe i owalne (bylo ich kiedyś 34)

Przy wejściu do baszty przy ulicy Długiej czyli po estońsku nazwanej Pikk umieszczona została na ścianie pamiątkowa tablica informująca o ważnym dla Polski wydarzeniu. Otóż we wrześniu 1939 roku w tallińskim porcie na rządanie ambasady III Rzeszy został internowany i rozbrojony polski okręt podwodny ORP Orzeł, który wkrótce w brawurowej akcji uciekł z portu do Anglii skąd prowadził dalsze operacje wojskowe podczas II Wojny Światowej.

Chwyta za serce

W muzeum bawimy się kapitalnie... znów mnóstwo interaktywnych gier, w tym nowatorskie,  z zastosowaniem tabletów wyposażonych w "inteligentne aplikacje". Podziwiamy główną atrakcję, którą jest wydobyty przed kilkoma latu wrak hanzeatyckiej łodzi kupieckiej typu cog Rewelacja! Kolejny dzień kiedy mam problem z wyjściem z Muzeum. Całe szczęście jest przy mnie Basia, która sprowadza mnie na ziemię i wyciąga mnie na zewnątrz.

Podchodziny pod gotycki kościół pod wezwaniem św. Olafa, niegdyś znany jako najwyższa ponad 150-metrowa budowla Europy!  Aktualnie ma 123 m, z czego połowa to iglica dachu wieży nad  dzwonnicą.

Wdrapujemy sie po 258 stopniach na taras widokowy. Padamy ze zmęczenia, a jednocześnie cudowny widok Tallinna oświetlonego popołudniowym Slońcem pobudza nas na nowo.

Chwała na wysokości... i widoki też!

Zwiedzamy jeszcze obszerne wnętrza tej gotyckiej świątyni i ruszamy wzdluż ulicy Pikk... To najbardziej znana ulica położona na dolnym starym mieście. Mijając ambasadę Szwecji spotykamy króla Karola XVI Gustawa wraz z żoną, królową. Sylwią. Gromadka ludzi macha w ich kierunku... machamy także, ale zanim orientujemy się do kogo, para królewska odjeżdża w obstawie estońskiej Politsei i gromadki polityków zasiadających w czarnych limuzynach.

Głodni wpadmy na największe targowisko w dzielnicy Kalamaja, w pobliżu dworca kolejowego.  Jemy tradycyjny gęsty barszcz do którego dostajemy świeżutką śmietanę do zabielenia, a kilka stoisk dalej fundujemy sobie popularne tutaj kanapki ze śledziem okraszoną delikatną zieleniną. Pycha!!! Palce lizać

Tak ziściło się moje marzenie o kulinarnych atrakcjach Tallinna.

To nie wszystko... na koniec dnia wpadamy na szybkie espresso do sławnej jeszcze przed wojną kawiarni Kohvik Maiasmokk należącej do Kalevala  znanej do dziś wytwórni słodyczy, głównie czekoladowych.

Po raz kolejny obchodzimy stare miasto dolne i górne, trafiając pod basztę Długi Herman, na której dumnie powiewa flaga Estonii, codziennie rano wciągana przy odgrywaniu hymnu państwowego.

Estonia mały, dumny i niezależny kraj!